Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 23 września 2008

Piechota do nieba

Piechotą do nieba

Ojciec Pio szukał świętości i dostrzegał, że często mu jej brakuje. Dlatego w listach do duchowych dzieci prosił: „Módl się do Niego, aby obdarzył mnie ową świętością życia, której mi brakuje”. Miał, jak każdy człowiek, swoje wady i grzechy. Jednym z nich była niecierpliwość, a nawet porywczość. Łatwo się unosił, choć potem szybko przepraszał. Jeden z kapucynów, który przyjaźnił się z o. Pio, sporządził listę uchybień, które zobaczył podczas wspólnej modlitwy braci w San Giovanni Rotondo. Oto ona: niedbale przyklęka przed Najświętszym Sakramentem, rozmawia podczas czynności świętych, bębni palcami podczas medytacji, rzuca wzrokiem w kierunku wychodzących i wchodzących do chóru, zażywa tabaki, pije wino z widocznym zadowoleniem (czasami jednocześnie trzy kubki, bywało też, że wieczorami wypijał butelkę piwa - przyp. red.), bawi się brodą, a podczas nieszporów pięć razy ziewał. Choć można oburzać się postawą współbrata, to jednak nie zmienia to faktu, że o. Pio oprócz tego, że był stygmatykiem, był również zwyczajnym człowiekiem. Wielu braci przyznaje, że gdyby nie jego stygmaty, nigdy nie pomyśleliby, że ten zakonnik jest szczególnie wybrany przez Boga.
Ojciec Pio jako kierownik duchowy często uspokajał penitentów, żalących się, że czynią małe postępy na drodze doskonalenia się: „Jedni jadą do raju pociągiem, inni furmanką, a jeszcze są i tacy, którzy idą zwyczajnie, na piechotę. I wiedz o tym, że właśnie ci ostatni mają najwięcej zasług i w sposób szczególny czczą Boga i zasłużą na chwałę w raju”.
Za www.wiara.pl

Brak komentarzy: