Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

niedziela, 4 listopada 2007

Lawa

+ Tak bardzo pragnął zobaczyć Jezusa. Było to gorące pragnienie, które niczym jak lawa wrzała w nim i wylewała się z niego. Sw. Augustyn powiedział kiedyś, że "samo pragnienie już jest modlitwą !".
Pragnął, a potem szedł za tym pragnieniem.... Tak jak i my idziemy za naszymi pragnieniami, które przecież nie zawsze podobają się Panu.
Bądź spokojny, Jezus wie na którym drzewie się ukrywasz i wie, co nosisz w sercu. On, miłujący życie nie gardzi ani się nie brzydzi nędzą ubogiego, jak czytamy w Psalmach.
Z drugiej strony... Zacheusz nie tylko czekał... Biegł, wszedł na drzewo....
Co jesteśmy gotowi zrobić - ile, by spotkać Jezusa?
I co Mu damy - w podzięce za Jego Mega Miłość ?

2 komentarze:

Maciek pisze...

Dzisiaj na Mszy kapłan powiedział, że spotykając Jezusa musimy być świadomi tego, że po tym spotkaniu i po tym gdy Jezus wejdzie w nasze życie, ulegnie ono radykalnej przemianie. Wykonamy zwrot o 180'. I w wielu z nas jest właśnie lęk przed tym zwrotem... Jak go przezwyciężyć....
Jak odpowiedzieć na maxa Panu, bez kompromisów, bez ustępstw, tak totalnie?

fr. Adam pisze...

Jest taka fajna piosenka T'Love: "Tylko Miłość !"
I to jest odpowiedź, jaką znajdujemy w Piśmie, w Słowie Pana: "Miłość usuwa lęk !" czy też na innym miejscu: "w miłości nie ma lęku !".
Ponadto darem Ducha jest odwagam jak i wolność -"Gdzie jest Duch Boży tam jest wolność!"
No, ale tego się uczymy i do tego dojrzewamy, myślę, że na to trzeba czasu, choć oczywiście ńPan może nas przemienić "od razu", nagle, za jednym zamachem i to się niekiedy zdarza, tak było też w historii Kościoła - ludzie dostali takiego POWERA po spotkaniu z Jezusem i silnym doświadczeniu Jego obecności. No, ale chyba zdecydowana większość po prostu rośnie i dorasta, a to wszystko dzięki codziennemu przyjmowaniu rosy z nieba :)
Apostołowie też nie od razu byli gotowi umrzeć za Jezusa, nie potrafili nawet czuwać przy Nim, ale generalnie trzymali się blisko Jezusa, starali się, a gdy Jezus dał im Ducha - tak byli zdolni do wielkich rzeczy. I wtedy to On ich prowadził, tam gdzie wcześniej nie potrafili czy też nie wyobrażali sobie, że kiedykolwiek dojdą.